Temat narzucania policjantom limitów wystawianych mandatów przetoczył się wczoraj przez większość telewizyjnych serwisów informacyjnych. Okazją do dyskusji na ten temat było ujawnione nagranie, w którym naczelnik toruńskiej drogówki, nie przebierając w słowach, domagał się od podwładnych wystawienia zwiększonej ilości mandatów.
„Główny bohater” złożył w poniedziałek raport o odejście ze służby, ale to wcale nie rozwiązuje problemu, który w Policji – szczególnie w strukturach ruchu drogowego – jest zjawiskiem dość powszechnym.
Chociaż Policja nie jest oficjalnie rozliczana za ilość nakładanych mandatów a stan bezpieczeństwa mierzony jest innymi wskaźnikami, to jednak 1,5 mld zł. zakładanych wpływów do budżetu państwa właśnie z mandatów karnych jakieś znaczenie ma. Całą tę sytuację pogłębiają pojawiające się tu i ówdzie sygnał o dość nietypowych metodach egzekwowania od policjantów nakładania określonej liczby mandatów. Wczorajsze wiadomościach w TVP1 donosiły o desperackim przypadku jednego z policjantów Ruchu Drogowego, który w obawie przed swoim przełożonym sam sobie wystawił mandat karny.
Traktowanie mandatów karnych jako naturalnego źródła dochodów do budżetu państwa nie ma nic wspólnego z kształtowaniem właściwego poziomu bezpieczeństwa w ruchu rogowym. Pogoń za mandatami karnymi stała się dyscypliną ekonomiczną a nie środkiem służącym poprawie i utrzymaniu bezpieczeństwa. Taki mniej więcej sens wypływa z wypowiedzi zarówno ekspertów od bezpieczeństwa, jak i zwykłych użytkowników dróg.
W oficjalnych komunikatach Policja krytykuje dziwaczne postawy niektórych przełożonych a NSZZ Policjantów, korzystając z okazji, przypomina o szerokiej akcji pouczania w zamian za nakładanie mandatów karnych w związku z trwającą akcją protestacyjną. Związek Zawodowy Policjantów jest przekonany, że przy ujawnianiu niektórych kategorii wykroczeń stosowanie metod pozakarnych (pouczania właśnie) może odnieść lepszy skutek niż przy zastosowaniu środków represyjnych. Poza tym korzyści dla Policji, wynikające z akceptacji społecznej wydają się dość oczywiste.
Sławomir Koniuszy