Nie jest to bynajmniej hasło, które na początku lub na końcu rozmowy słyszy interesant dzwoniący do ełckiej Komendy Policji. Pod takim hasłem już trzeci rok z rzędu odbył się spływ kajakowy, zorganizowany przez Kolegę Krzysztofa Niewiarowskiego i Zarząd Terenowy NSZZ Policjantów Komendy Powiatowej Policji w Ełku.
Dwudziestu policyjnych śmiałków zmagało się z odmętami Czarnej Hańczy, największej i… najpiękniejszej – jak twierdzi większość turystów – rzeki Suwalszczyzny.
Nasi kajakarze, granicy z Białorusią nie przekroczyli, chociaż przygoda trwała dwa dni. Kajaki wodowano 10 lipca a z „kaczką” żegnano się 11 lipca. Dlaczego „Kaczką”? Nazwa „Hańcza” pochodzi bowiem z wymarłego języka jaćwińskiego, które oznacza właśnie „kaczkę”. Tak więc pierwszego dnia nasi policjanci patrolowali odcinek Jezioro Wigry – Wysoki Most, który liczył 18 km, drugiego – wcale nie mniejszy dystans, bo odcinek Wysoki Most – Frącki, Stanica Wodna. Grubszych interwencji nie odnotowano. Co dokładnie działo się w trakcie tego wspaniałego spływu, uradowani kajakarze zdradzić do końca nie chcieli. Zobowiązano mnie, abym poinformował wszystkich zainteresowanych, że odbyła się impreza integracyjna (pewnie niejedna, albo jedna i trwała nieprzerwanie), podczas której… no właśnie, co się podczas niej działo zapytajmy uczestników. Namierzymy ich po zdjęciach. Podobno śpiewano też szanty. I to bez szkody dla ekosystemu Czarnej Hańczy.
Waldemar Misarko