W epoce PRL-u popularne było powiedzenie: kiedy władza mówi, że coś zabierze, to zabierze. Kiedy mówi, że coś da, to mówi. Chociaż ustrój się zmienił, pewne sprawdzone metody wciąż jakby te same.
Od kilku już lat doświadczają tego policjanci. Wcześniej Premier Donald Tusk zapewniał ich, że mogą być spokojni o swoje emerytury, efekty widać po obecnej inicjatywie legislacyjnej Rządu. Dzisiaj obiecuje, że problemy finansów publicznych praktycznie nie dotkną Policji. Obietnice tymczasem sobie a rzeczywistość – sobie. Obiecał, że praktycznie nie dotkną Policji i… z już i tak mocno niedoszacowanego budżetu tej formacji zabrał kwotę 51 659 000 złotych.
W pewnym sensie można by Premiera wziąć w obronę, gdyż finanse publiczne są dyscypliną na tyle dynamiczną i nieprzewidywalną, że pewne stwierdzenia należy odbierać przez pryzmat zmieniającej się rzeczywistości, ale…
Kiedy przy okazji centralnych obchodów Święta Policji na Placu Zamkowym w Warszawie Premier Donald Tusk zwracał się do policjantów, założenia nowelizacji tegorocznego budżetu były mu już znane. Zapewniając, że osobiście polecił Ministrowi Finansów, aby w odniesieniu do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych te cięcia były bardzo ograniczone. A z kolei Ministrowi Spraw Wewnętrznych polecił, aby w ramach tych oszczędności, które są konieczne, żeby one praktycznie nie dotknęły Policji, możemy przyjąć, że doskonale zdawał sobie sprawę ze znaczenia tych słów.
Wyjaśnienie tej sytuacji tkwi być może w innym zdaniu wypowiedzianym wówczas przez Pana Premiera? – Pamiętamy o tym, że w czasie pokoju to właśnie na policjantach spoczywa największa odpowiedzialność za bezpieczeństwo Polaków i że to policjantów dotykają największe ryzyka – powiedział Premier. Mówiąc o ryzyku wkalkulował w to najprawdopodobniej własne obietnice.
Panie Premierze, gorąco dziękujemy za życzenia, troskę i… obietnice. Wszakże ślubując godziliśmy się na „ryzyko”.
Sławomir Koniuszy