Ten tekst udowadnia, że i z poziomu komisariatu dobrze widać poczynania naszych związkowych liderów.
Przewodniczący jednej z organizacji działających przy Policji1 nie ma nic do powiedzenia komendantom wojewódzkim Policji albo celowo zostaje pomijany przez Komendanta Głównego Policji.W programie nardy kadry kierowniczej Policji odbywającej się w dniach 30 września 1 października 2013 r. w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie nie znalazło się miejsce na wystąpienie przedstawiciela największej „organizacji działającej przy Policji” – w taki właśnie sposób określono w oficjalnym komunikacie na stronie Komendy Głównej Policji Przewodniczącego Społecznego Komitet Organizacji XII Jasnogórskich Spotkań Środowiska Policyjnego i Przewodniczącego Zarządu Głównego NSZZ Policjantów w jednej osobie.
Cykliczne narady kadry kierowniczej Policji, w których uczestniczą komendanci wojewódzcy (Stołeczny) Policji, komendanci szkół Policji, dyrektorzy biur KGP na czele z Komendantem Głównym Policji stwarzają wyjątkową okazją do prezentowania przez Związek stanowisk w sprawach ważnych dla Policji i dla policjantów. O wyjątkowości tej okazji decydują oczywiście uczestnicy, od których zależy całokształt współpracy ze Związkiem Zawodowym Policjantów. Poglądy przedstawicieli ścisłej kadry kierowniczej Policji mają ogromne znaczenie a niekiedy wręcz zasadniczy wpływ na powodzenie większości działań podejmowanych przez Związek i nie powinno się ich w żaden sposób bagatelizować.
Przy tej okazji należało więc oczekiwać, że temat numer jeden, który determinuje większość działań podejmowanych przez NSZZ P w ostatnim czasie i przykuwa uwagę wszystkich policjantów, znajdzie swoje miejsce w programie narady. Jest to o tyle ważne, że wśród komendantów wojewódzkich Policji wciąż znajdują się zwolennicy rozwiązań forsowanych przez Rząd. Argumenty wysuwane przez Związek na obronę dotychczasowych uprawnień tracą przez to na znaczeniu.
Wiceprzewodniczący ZG Józef Partyka miał wprawdzie swoje pięć minut, ale jego wystąpienie odbyło się na zasadzie – czy związki zawodowe chcą zabrać głos? Głos oczywiście zabrał. Zwrócono nawet uwagę, że chociaż Pan Partyka został pominięty podczas przywitania uczestników narady, to zaczął od schlebiania Komendantowi Głównemu Policji za wspaniałą współpracę z NSZZ Policjantów. Potem było już króciutko – parę punktów c h y b a na temat rządowego projektu ws. L-4. „Chyba” dlatego, że wystąpieniom na takiej zasadzie, czyli niejako przy okazji, przypadkowym, poświęca się zwykle mało uwagi. Więc oprócz pochlebstwa, niewiele zapamiętano z tego, co udało się wygłosić koledze Wiceprzewodniczącemu Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.
Przykłady dość licznych tego typu wpadek a zwłaszcza wyraźne kłopoty z ujmowaniem Przewodniczącego liczącej się – póki co – Organizacji Związkowej w oficjalnych komunikatach Komendy Głównej, raczej kiepsko świadczą o właściwych relacjach z Komendantem Głównym Policji.
Być może problem tkwi w metamorfozie, jakiej uległo dzisiejsze kierownictwo NSZZ Policjantów – od radykalizmu do serwilizmu. Pamiętamy, że jeszcze rok temu niedoszli wówczas liderzy Związku błyszczeli jako radykałowie i wystawili przeciwko Komendantowi Głównemu armaty wchodząc z nim w spór zbiorowy. Po wyborach sytuacja diametralnie się zmieniła. Radykałowie stali się spolegliwi wobec Komendanta Głównego a niewygodny spór zbiorowy zakończono, chociaż większość problemów pozostała bez rozwiązania. Komendant Główny niewątpliwie dostrzegł tę metamorfozę i być może na tym korzysta. Łatwiej Komendantowi współdziałać z takim związkiem, którego oczekiwania zamykają się w niewielkiej grupie niż ze związkiem roszczeniowym, który stara się zaspakajać palące potrzeby wszystkich policjantów. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze pewien specyficzny styl bycia Pana Przewodniczącego ZG w Kontaktach z Komendantem Głównym.
Chociaż świadomość powagi urzędu Komendanta Głównego Policji i hierarchiczny ustrój tej instytucji nie wymagają od Przewodniczącego Związku zachowań serwilistycznych. Liczne przykłady na to niestety wskazują. Przewodniczący być może nie wie, że w relacjach służbowo-związkowych zachowanie postawy godnej partnera w niczym nie umniejsza autorytetu Komendanta Głównego Policji.
Bycie Przewodniczącym Związku skłania do pozbycia się własnych kompleksów – jeśli takowe istnieją – albo zmiany pewnych przyzwyczajeń wobec osób zajmujących wyższe stanowiska służbowe. Pan Przewodniczący nie może zapominać, że zwykli członkowie Związku chcą widzieć w swoim Przewodniczącym partnera w relacjach z Komendantem Głównym a nie wasala. Prezentowana przez kolegę Przewodniczącego ZG postawa od tego ideału niestety dalece odbiega.
Dirty Harry
[1] Zob., XII Jasnogórskie Spotkanie Środowiska Policyjnego: