„Jesteśmy wciąż tą samą formacją, która powstała w 1980 roku” — tak o Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym „Solidarność” dziś mówili jego członkowie. Na walnym zebraniu delegaci regionu warmińsko-mazurskiego podsumowali minione 4 lata działalności i wybrali nowe władze. Nowym przewodniczącym „Solidarności” na Warmii i Mazurach został... stary przewodniczący: Józef Dziki.
Wśród priorytetów „Solidarności” na Warmii i Mazurach w kadencji 2014-2018 jest m.in. podwyższenie płacy minimalnej. Związkowcy chcą równać do europejskich standardów. Ich zdaniem, dobry przykład do naśladowania dają Niemcy.
— Oni pracują w roku 1300 godzin, my ponad 2000 a ich płaca jest czterokrotnie wyższa niż nasza — mówi Józef Dziki, przewodniczący Zarządu Regionu W-M NSZZ „Solidarność”.
Poza tym sen z powiek związkowcom spędzają, tak jak i wielu Polakom, umowy śmieciowe i wiek emerytalny. I chociaż są tacy, którzy uważają, że „Solidarność” prowadzi dyskusję tylko w formie strajku, to sami związkowcy mówią, że jest to zawsze broń ostateczna i obusieczna.
— Nam nie zależy na tym, żeby sprawy wygrywać, czy żeby kończyły się strajkiem. Nam zależy na tym, żebyśmy się dogadywali przy stole, w dialogu, tak jak mówi konstytucja Rzeczpospolitej Polski — mówi Bogdan Biś, wiceprzewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Zdaniem związkowców „Solidarność” może coraz więcej. Oni sami szkolą się i przygotowują do rozmów. Dlatego „Solidarność” namawia innych do organizowania się w zakładach pracy. Bo dopiero grupa ma głos. Ale o nowych członków nie jest tak łatwo.
— Wręcz pracodawcy mówią, jak przyjmują: „żadnych związków”. Ludzie się boją, bo są przykłady, że jak się znalazło kilku odważnych i założyli tymczasową organizację, myśmy ją zarejestrowali i powiadomili pracodawcę, to pracodawca zwalniał z artykułu 52. — dodaje Józef Dziki.
Potem sprawa najczęściej trafia do sądu. Ciągnie się miesiącami. Jest do wygrania, ale atmosfera po powrocie... do najlepszych już nie należy. AO, opr. KS
źródło: http://www.tvp.pl