Jak ulał, bajka Krasickiego pasuje do sytuacji panującej w ścisłym kierownictwie NSZZ Policjantów. Pan Przewodniczący i jego najbliższe otoczenie kontynuują dzieło demontażu, tym razem Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, ale czynią to pod hasłem „w jedności tkwi siła, a razem możemy dokonać wiele”. Dziełem, które w ich wyobrażeniu ma wzmocnić jedność międzyzwiązkową w służbach mundurowych jest Federacja Służb Mundurowych i Publicznych.
Od dłuższego już czasu na stronie internetowej Zarządu Głównego NSZZ Policjantów wisi informacja o powołaniu do życia Federacji Służb Mundurowych i Publicznych (FSMiP). Dwaj tenorzy z ZG NSZZ Policjantów ogłosili światu, że ich primaaprilisowa organizacja (1 kwietnia 2016 r., data wpisu do KRS) zbawi polską Policję, Służbę Celną i ZUS. Na konferencji prasowej zwołanej po I Kongresie FSMiP, Grzegorz Nems z przejęciem mówił: „Szanowni Państwo dziś wielki dzień w polskiej Policji, w Służbie Celnej i w Zusie.” A komisarz Józef Partyka – przewodniczący dzieła zbawienia – wyraził nadzieję, że nowo powstała organizacja stanowi zaczątek „czegoś dużego, czegoś wielkiego”…
No właśnie, czego?
Czy policyjni liderzy związkowi, nie licząc się ze zdaniem swoich kolegów z PSP, SG i SW zdają sobie sprawę, co tak naprawdę zrobili i jaki to będzie miało wpływ na dalszą współpracę międzyzwiązkową, a w szczególności na siłę oddziaływania wszystkich organizacji reprezentujących interesy środowiska służb mundurowych w relacjach z organami państwa?
Jako idea, pomysł funkcjonowania organizacji, która pod jednym, związkowym szyldem zrzeszałaby wszystkie służby mundurowe ma swój głęboki sens a nawet mocne uzasadnienie, jeśli chodzi o rzecz zasadniczą, czyli o wzmocnienie wpływu na decyzje organów państwa. Ale proch został już wcześniej wymyślony. Taka organizacja, i to z dużym powodzeniem funkcjonuje w Polsce już od ponad dziesięciu lat. Każdy, nawet średnio zorientowany funkcjonariusz wie – a jak nie wie, to szybko doczyta w smartfonie – czym jest Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych, jakie było jej zaangażowanie i skuteczność w walce o prawa wszystkich polskich funkcjonariuszy oraz jaką pozycję zajmuje w dialogu społecznym z władzami państwa. Chociaż na temat „zajmowanej pozycji” poprawniej jest mówić w czasie przeszłym – zanim Grzegorz i spółka dorwali się do poprawiania czegoś, co jak na nasze warunki funkcjonowało całkiem sprawnie.
Utworzenie FSMiP, bez udziału i akceptacji ze strony wszystkich organizacji związkowych reprezentujących służby mundurowe niweczy kilkunastoletni dorobek FZZ SM. Jest w istocie działaniem na wskroś nieodpowiedzialnym, a nawet szkodliwym ze względu na skuteczność dalszych działań podejmowanych przez związki działające w służbach mundurowych. Grzegorz Nems i jego najbliżsi współpracownicy zrobili niedźwiedzią przysługę zarówno Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, jak i organizacji, którą sami rzekomo reprezentują. Najpierw pozbyli się reprezentatywności, wyprowadzając NSZZ Policjantów ze struktury Forum Związków Zawodowych a potem powołali do życia organizację, przed którą nie ma żadnych perspektyw, bo to właśnie ona stanowi problem z punktu widzenia jedności międzyzwiązkowej.
Mrzonkom o świetlanej przyszłości FSMiP stanął na drodze racjonalizm ze strony pozostałych związków zawodowych działających w służbach mundurowych. Oprócz bowiem NSZZ Policjantów, nikt nie podzielał szalonego pomysłu rezygnowania z reprezentatywności, z której korzysta każda naprawdę niezależna, ogólnokrajowa organizacja związkowa, ani też nikt nie chciał przyłączać się do utopijnego projektu Grzegorza i spółki. Projektu, firmowanego w rzeczywistości przez jedną tylko organizację mundurową, która na zasadzie kwiatka do kożucha przybrała sobie jeden ze związków, reprezentujących celników i jeden z aż sześciu działających obecnie w Zusie.
Szkodliwość tego projektu nie jest bynajmniej urojeniem garstki sfrustrowanych opozycjonistów z NSZZ P. Całkowity rozłam w łonie związków zawodowych działających w służbach mundurowych stał się niestety faktem. Trudno sobie też wyobrazić, że przed wyborami w NSZZ Policjantów nastąpi jakaś istotna zmiana. Nie po to przecież Pan Grzegorz i spółka rejestrowali FSMiP, obsadzając w niej wszystkie strategiczne stanowiska, żeby zaraz potem rezygnować z wpływów. Nasi koledzy w walce o władzę są niezwykle konsekwentni. Destrukcyjne skutki tej walki nie stanowią dla nich żadnej przeszkody, więc z pewnością próba sił w łonie FZZ SM niebawem będzie miała swoje kolejne odsłony.
Związkowcy z Państwowej Straży Pożarnej, Straży Granicznej i Służby Więziennej otrzymają od pana przewodniczącego Partyki propozycję przyłączenia się do FSMiP. Jeśli propozycja nie do odrzucenie zostanie jednak odrzucona, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji dowie się, że jedyną zarejestrowaną i legalnie działającą organizacją, reprezentującą interesy funkcjonariuszy służb mundurowych i pracowników sektora publicznego jest Federacja Służb Mundurowych i Publicznych. I tylko ta organizacja może być legalnym partnerem w toczącym się dialogu społecznym. Przedstawiciele Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, przewidując ruchy Grzegorza i spółki, zapytali go o dalsze uczestnictwo NSZZ Policjantów w pracach Federacji. W wystosowanym 21 czerwca piśmie przypomnieli też panu Przewodniczącemu Nemsowi, że NSZZ Policjantów był jednym z inicjatorów i sygnatariuszy Porozumienia z dnia 20 kwietnia 2006 r., które zapoczątkowało długoletnią i konstruktywną współpracę w ramach Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych. Załącznikiem do tego pisma był wspólnie uzgodniony w ubiegłym roku Regulamin FZZ SM i związane z nim pytanie o kandydatów NSZZ P do Rady FZZ SM.
Nic śmiesznego
Czy z powołania FSMiP można się śmiać tak samo, jak z exposé przewodniczącego tej organizacji, który na konferencji prasowej, odnosząc się do założeń programowych stwierdził że „stanowczo będziemy stawiać postulaty z którymi się nie będziemy zgadzać”? Chyba w tym lapsusie jest coś na rzeczy. W łatwości, z jaką nasi związkowi koledzy realizują demontaż jedności międzyzwiązkowej, nawołując przy tym do integracji, doszukujemy się klucza do rozszyfrowania prawdziwych zamiarów Grzegorza i spółki. Coraz wyraźniej widać, że tym panom zależy tak naprawdę na władzy, na dostosowaniu działalności związkowej do swoich wyobrażeń i swoich potrzeb. Dążąc do celu są bezkompromisowi i nie baczą na straty, jakie ponosi cały ruch związkowy w służbach mundurowych.
Z wszystkiego tego wyłania się smutna konstatacja, szczególnie ważna w perspektywie zbliżających się wyborów w NSZZ Policjantów „…I ten winien, co kijem bezpieczeństwo mierzył, i ten, co bezpieczeństwo głupiemu powierzył.”
Sławomir Koniuszy, Andrzej Szary