allianzlogo policja2016

alianz emeryt 2016

pzu policja 2015

pzu logo emeryt2015

warmia mazury 200

AP BEZUKOLO 1 2 ap 002

benjamin

bartus baner

pom bartek

Pomóż Oliwii

Jeśli do zmian nie dojdzie

parnem 003Jeśli we władzach ZG nie dojdzie do zmian albo zmiany okażą się pozorne (Grzegorz Nems zamieni się np. z Józefem Partyką), Związek zostanie „sprywatyzowany” całkowicie, a to dla policjantów i emerytów policyjnych oznaczać może kolejne lata wegetacji, a dla niektórych, strachu przed pomysłami spod znaku „dezubekizacji”.

NSZZ Policjantów pod rządami Grzegorza Nemsa, Józefa Partyki i Krzysztofa Wierzbickiego nie osiągnął absolutnie nic, co policjanci mogliby uznać za sukces. Poprzedni Rząd odebrał policjantom co tylko się dało a obecny – zamiast obiecanej przed wyborami poprawy bytu i przywrócenia utraconych uprawnień – jak na razie, serwuje nam polowanie na milicjantów i esbeków.    

Grzegorza Nemsa i jego kolegów dobry nastrój jednak nie opuszcza. Pomimo tylu kompromitujących decyzji, nie stracili apetytu na reelekcję. Planują, że w tym rozdaniu funkcję przewodniczącego obejmie Józef Partyka. Grzegorz Nems i Krzysztof Wierzbicki mają być wiceprzewodniczącymi, konserwując w ten sposób obecny układ władzy opierający się na woli „wielkiej trójki”.

Podglądając proces układanki, wiceprzewodniczących i członków Prezydium ZG ma być oczywiście więcej, więcej nawet niż w obecnej kadencji. Tyle tylko, że reszta wiceprzewodniczących i członków Prezydium pełnić będzie rolę tzw. „maszynki do głosowania”. Ich głównym zadaniem będzie podnoszenie ręki wtedy i tylko wtedy, gdy podniesie ją „wielka trójka”. Rozdęte go granic możliwości Prezydium ma zapewnić „wielkiej trójce” komfort rządzenia dzięki liczebnemu zdominowaniu ewentualnej opozycji. Psy, co najwyżej, będą mogły sobie poszczekać a karawana i tak będzie jechać dalej. Ta metoda doskonale sprawdziła się w mijającej kadencji, wiec nie ma powodu, aby cokolwiek zmieniać.  

O dość rozpaczliwej determinacji naszych kolegów świadczy chociażby to, że w chwili obecnej wszyscy, którzy zadeklarują wobec nich lojalność (dysponując nawet jednym głosem poparcia na Krajowym Zjeździe Delegatów), mogą w przyszłym Zarządzie Głównym liczyć na funkcję wiceprzewodniczącego lub członka Prezydium. Tylko co z tego, kiedy niezależnie od rozmiaru tego gremium, rzeczywistym ośrodkiem władzy wciąż pozostanie „wielka trójka”.

W minionej kadencji dużą popularnością, jako forma wynagrodzenia za lojalność, cieszyło się przewodnictwo albo udział w bardzo licznych komisjach i zespołach powoływanych przez Zarząd Główny. Atrakcyjność tej formy płatności nie polegała jednak na rozwiązywaniu problemów, którymi poszczególne komisje i zespoły się zajmowały – bo wiadomo, że nie odniesiono żadnego sukcesu – ale na ilości spotkań i idących za tym delegacji. Wymiar finansowy i prestiż bycia w takiej komisji okazał się na tyle atrakcyjny, że „wielka trójka” wykorzystuje ten argument również teraz. Spodziewamy się, że tak prymitywnym zabiegom ulegną tylko ci, którym z powodzeniem będzie można pogratulować refleksu godnego Indian z czasów kolonizacji Ameryki, których ogłupiano szklanymi błyskotkami.   

Jak się przekonaliśmy, metody działania „wielkiej trójki” nie należą do zbyt skomplikowanych. Kluczem do zrozumienia tego, co stać się może po 8. grudnia, jeśli na Krajowym Zjeździe nie dojdzie do zmian w obecnym układzie władzy, jest prosta filozofia stosowana w mijającej kadencji. Polega ona m.in. na „niewchodzeniu w paradę” żadnemu z kolejnych szefów resoru Spraw Wewnętrznych i nienarażaniu się żadnemu z komendantów głównych. Odbywało się to niestety kosztem ważnych spraw, które Związek powinien i mógł załatwiać, ale nie załatwiał. Zasłoną dymną była gra pozorów. Liczne spotkania, rozmowy, komisje, zespoły, pisma, stanowiska a nawet wymuszone przez opozycję protesty, tyle że zawsze spóźnione i nie tak liczne, jak bywały przed rokiem 2012. Przewodniczący ZG uważa, że zbił w ten sposób kapitał, który pozwala mu dziś szczycić się uznaniem ze strony kierownictwa resortu i Komendanta Głównego. Roztacza wokół siebie aurę umiejętnego dyplomaty i człowieka niezwykle wpływowego, co pozwalało mu być skutecznym. Z tą skutecznością, to w pewnym sensie prawda. Tyle że, najbardziej korzystały na niej układy raczej koteryjne. Zainteresowanych rozwinięciem akurat tego wątku, zachęcamy do dociekliwości podczas Zjazdu. Chętnie odpowiemy na każde pytanie.

Wracając do sedna, podkreślenia wymaga to, że współpracę z nim w równym stopniu chwalili sobie ministrowie z poprzedniego Rządu, jak i obecni. Legitymacja partyjna i podejście rządzących do sytuacji służb mundurowych nie miały wiec żadnego znaczenia. Dzięki temu kolejne ekipy rządowe bez zbędnego skrępowania mogły urzeczywistniać swoje własne wizje „sprawiedliwości społecznej” i budować „tanie państwo” kosztem policjantów i Policji.

Konsekwentnym dopełnieniem polityki mijającej kadencji była swoista gra na osłabienie NSZZ Policjantów i na rozbicie jedności międzyzwiązkowej w łonie służb mundurowych. Grzegorz Nems i jego najbliżsi współpracownicy najpierw wystąpili z Forum Związków Zawodowych – centrali związkowej, której NSZZ Policjantów był współzałożycielem i która zapewniała nam reprezentatywność – a potem zerwali współpracę z PSP, SG i SW w ramach Federacji Związków Służb Mundurowych, rejestrując wspólnie z pracownikami ZUS i celnikami egzotyczną organizację pod dumną nazwą „Federacja Służb Mundurowych i Publicznych”. Przywódcą tej organizacji został zresztą Józef Partyka. O jej sukcesach tyle samo wiadomo, co w mijającej kadencji o sukcesach Zarządu Głównego. Ale bądźmy cierpliwi. Organizację zarejestrowano 1. kwietnia i na kolejny prima aprilis być może czymś nas jeszcze zaskoczy.

Prawdziwe intencje „wielkiej trójki” ujawnia fakt, że rozbijackim decyzjom towarzyszyły banalne albo wręcz bzdurne uzasadnienia. Forum Związków Zawodowych rzekomo nie reprezentowało interesów policjantów, chociaż chwilę wcześniej NSZZ Policjantów wprowadził do władz FZZ rekordową liczbę swoich członków. Natomiast współpraca w ramach Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych okazała się niemożliwa, bo nasi liderzy obrazili się na jednego z członków Federacji za… niewłaściwy ton korespondencji.

Chociaż skutki czteroletniej polityki są znane, fenomen sprawowania władzy przez „wielką trójkę” wciąż wzbudza podziw. Jakim cudem, przy tylu szkodliwych dla Związku decyzjach, przy fatalnych ocenach ze strony ogółu policjantów, kolegom udało się zachować dobry humor i chęć no kolejną kadencję?

Jesteśmy przekonani, że kolejny raz ten numer im nie wyjdzie a odpowiedzią na nasze pytanie: „jak to możliwe”, niech zajmą się delegaci.  

Zachęcamy do refleksji, no i do zobaczenia w Warszawie 7. grudnia!

Sławomir Koniuszy, Andrzej Szary